O mnie
Moja biografia
O mnie
Moja biografia
Z przyjemnością ogłaszamy, że podczas 43. Biegu Piastów odbędzie się premiera książki „Dwadzieścia kroków po śniegu”. To zapis wielogodzinnych opowieści Andrzeja Guzińskiego o zostawaniu sportowcem, o grze z Bogdanem Wentą w piłkę ręczną, ale przede wszystkim o bieganiu na nartach w prestiżowej lidze maratonów Worldloppet. Czyli także w Biegu Piastów!
Spotkanie odbędzie się wieczorem, pierwszego dnia finałowego weekendu Biegu Piastów – 1 marca – w Hotelu Bornit. Autor oraz egzemplarze jego książki czekają na państwa o 19.30 w hotelowym Barze Patio.
Zależało mi, a później już także Andrzejowi, żeby pokazać narciarstwo biegowe jako przykład tego, jak dobrze i fajnie spędzić swoje życie. Że poprzez hobby można się otworzyć na ludzi, kultury, krajobrazy i smaki. Że wystarczy wola, odrobina odwagi i jedna decyzja, by Alpy oglądane dotychczas na zdjęciach stały się tymi znajomymi górkami, w które jedzie się dziesięć godzin. Że Nowa Zelandia, Australia i wrota Antarktydy to nie inny świat, do którego dostęp mają tylko ekipy telewizyjne...
Ponad 70 zdjęć z powyższych biegów. A przede wszystkim wiele cennych wskazówek dotyczących udziału w biegach, od logistycznych po kulinarne.
Chciałem, żeby ta książka powstała, bo kiedy przygotowywałem się do startów w maratonach narciarskich za granicą, uświadomiłem sobie, że praktycznie brak jest w naszej przestrzeni dostępnej literatury na ten temat. Bardzo trudno było znaleźć mi jakiekolwiek informacje mogące pomóc w zorganizowaniu wyjazdu na taki czy inny maraton. Mam nadzieję, że ta książka po części wypełni tą lukę
Marzec 2014 roku, dokładnie 2 dzień miesiąca. Pięć lat i dwa miesiące po moim pierwszym w życiu występie w cyklu Worldloppet...
Od 70. kilometra miałem naprawdę dość. Już nawet nie patrzyłem na zegarek, bo nie chciałem tej świadomości, że moje tempo słabnie z minuty na minutę.
Od 80. kilometra nic mi się już nie chciało.
Od 88. kilometra miałem mnóstwo sił. Słyszałem spikerów, zaczęło się miasteczko. Słyszałem, że zostało niedaleko, a przede mną była długa prosta.
Od 89. kilometra biegłem, bo chciałem, żeby mój finisz jako tako wyglądał. Nigdy chyba tak ładnie nie robiłem klasycznych kroków.
Po 90. kilometrze wiem, że tam byłem, bo mam zdjęcie, na którym wyglądam na zadowolonego. Pamiętam, co się działo, dopiero od chwili wyjścia spod prysznica.
30 minut po biegu czułem się jak nowo narodzony i do dziś nie rozumiem, jak to możliwe.
Aktualności
Żeglowanie